Ewangelia (Mk 12, 38-44)
Wdowi grosz
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus, nauczając rzesze, mówił:
«Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».
Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».
Słowo na niedzielę
(1 Krl 17,10-16; Hbr 9,24-28; Mk 12,38-44)
Sięgając do liturgii słowa warto wybrać jakiś motyw przewodni, jakąś myśl powtarzającą się we wszystkich tekstach. Dzisiaj jest to postać wdowy, a właściwie wielu wdów.
Umiemy zdefiniować wdowę, że jest to kobieta, której mąż umarł. Ale Pismo Święte stawia wdowę w innym świetle. Słyszymy często w Starym Testamencie: „Pwt 10,18 On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom”, “Ps 68,6 Ojcem dla sierot i dla wdów opiekunem jest Bóg w swym świętym mieszkaniu”, „Ps 146,9 Pan strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę” – jak słyszymy w dzisiejszym psalmie. Wdowy, podobnie jak sieroty, objęte są szczególną Bożą opieką. Nie mają, bowiem znikąd pomocy. Nie mają męża, który by mógł się o nie zatroszczyć. Żyją z Opatrzności Bożej, często modląc się i ufając Bogu, że podtrzyma ich życie.
Dziś w Pierwszej Księdze Królewskiej czytamy o proroku Eliaszu. Był to jeden z najznamienitszych proroków w Izraelu. Czynił wielkie znaki w imię Boże. A zapamiętano go jako tak niezwykle złączonego z Bogiem, że jego wyjątkowość musiała przejawić się nawet w odmiennym sposobie śmierci, zapisanym jako wzięcie Eliasza do nieba.
Dzisiaj spotykamy proroka w Sarepcie Sydońskiej, w mieście poza granicami Izraela, a więc pogańskim. Izraelici odeszli od Boga i szukając dobrobytu zapominali o wierze i moralności. W związku z tym cały tamtejszy obszar ziemi został poddany przez Boga trzyipółletniej suszy, która w konsekwencji dała wielki głód. Ludzie przemieszczali się w poszukiwaniu pożywienia, emigrowali do innych krajów, a bardzo liczni pozostali w swoich domach i cierpieli niedostatek. W szczególnie ciężkiej sytuacji były wdowy i sieroty. Jedną z nich spotyka właśnie Eliasz.
Przyszedłszy do jej miasta ujrzał ją zbierającą drwa. Prorok poprosił o wodę, którą kobieta posłusznie chciała przynieść, ale kiedy dodał prośbę o chleb, wdowa nie wytrzymała i wylała ze swojego serca cały swój żal. Powołała się na Boga Eliasza i wyrzuciła z siebie lęk o przyszłość, o życie swoje i swojego syna. Widzimy, że w sytuacji kryzysowej nie myśli tylko o sobie, ale jako kochająca matka troszczy się o życie swoje dziecko.
Dostrzegając ten przejaw miłości ludzkiej, Eliasz zapowiada ogrom miłości Bożej względem nich: Oto nie zabraknie im mąki, ani oliwy, i będą w stanie przeżyć klęskę głodu, bo Pan tak mówi. Z ust Bożych wychodzi zapewnienie i chleb, wszak „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Pwt 8,3)”. Pan okazuje łaskawość.
Psalm 146 opiewa wielkie zainteresowanie Boga losem sierot i wdów. Jest wierny w swoim słowie, które zaraz przekuwa na działanie. Bóg ma upodobanie w podnoszeniu ludzi do poziomu godności Jego dzieci.
Drugie czytanie to kontynuacja lektury Listu do Hebrajczyków. Dzisiaj przytoczony fragment poucza, że Chrystus jest zupełnie różnym Arcykapłanem od tych izraelskich. On dokonał Ofiary czystej, która została przyjęta przez Boga; a złożył ją z siebie samego. Tamci, bowiem, musieli składać zwierzęta, najpierw za siebie, a potem wedle ofiary. Ofiary składane przez ludzi były powtarzalne, zaś Ofiara Chrystusa jest jedna a skuteczna na wieki. Pan co prawda przyjdzie ponownie, ale nie po to, aby składać ponowną ofiarę, ale aby zebrać owoce tej jedynej.
Niezależnie od teologii Listu, w świetle dzisiejszej liturgii Słowa dostrzegamy Boga, który ujmuje się za swoim ludem, aż do własnej śmierci za niego. Możemy poczuć się jak wdowy i sieroty, którzy faktyczną pomoc otrzymać mogą już tylko od Boga. I ona nadchodzi w Chrystusie.
Obok postaci z Sarepty Sydońskiej liturgia ukazuje nam w Ewangelii wdowę ze świątyni jerozolimskiej czasów Jezusa. Nie wiemy o niej nic poza tym, że nie miała męża. Możemy jednak dokonać pewnej dedukcji na podstawie jej zachowania. Oto przebywa w świątyni, na modlitwie, czyli wiąże swoje życie z Bogiem. Wie, że On jest jej jedynym ratunkiem i oparciem. Nie ma żadnych bogactw, ale udaje się jej jakoś przeżyć, zapewne poprzez pomoc innym, prośbę o jałmużnę albo za cenę jakiejś drobnej pracy. Dwa pieniążki, czyli jeden grosz to 1/64 dniówki. I choć połowę mogła zachować dla siebie, na zakup najpotrzebniejszych rzeczy (ciekawe jakich, patrząc na wartość dwóch pieniążków), to ona właśnie dokonała najwyższego aktu zaufania i powierzyła Bogu, jak czytamy: „wszystko, co miała na swoje utrzymanie”. W oryginalnym języku użyte jest tutaj słowo „bios”, od którego pochodzi słowo „biologia” czyli podstawowe życie. Wdowa zrezygnowała z siebie, żeby doświadczyć łaski Bożej Opatrzności, której zapewne doznawała już nie raz.
I tak wdowy, kobiety bez wielkiej siły fizycznej, bez władzy, bez majątku stają się dla nas nauczycielkami zaufania Bożej Opatrzności. Nie dlatego, że są wdowami, ale że w kryzysowej sytuacji swojego życia umieją odnaleźć drogę do Boga i oprzeć na Nim wszystko co mają – całe swoje życie.
ks. Krystian Wilczyński