Dla ludzi lądu morze to było coś groźnego.
Pozornie uspokajający szum fal, gładka, lśniąca tafla wody. Nagle, nie wiadomo skąd, gwałtowny sztorm. Z kolei w nocy morze kojarzono z pierwotnym stanem świata – chaosem i pustkowiem. Nic się nie dzieje, więc za chwilę może się wydarzyć coś strasznego – walka na śmierć i życie. Od zawsze ludzie byli przekonani, że tylko Bóg jest Panem żywiołu morza: „Wołali w niedoli do Pana, a On ich uwolnił od trwogi. Zamienił burzę na powiew łagodny, umilkły morskie fale”. Niejednokrotnie uwalniał z niewoli. Przypomnijmy sobie wody potopu, które oczyściły świat i umożliwiły zawarcie pierwszego przymierza Boga z ludźmi.