Ewangelia (Mk 13, 24-32)
Sąd ostateczny
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte.
Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”.
A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi.
Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
BEZ LĘKU WOBEC KOŃCA ŚWIATA
W historii chrześcijaństwa od czasu do czasu pojawiała się niezbyt dogmatyczna myśl, że koniec świata, który ma nadejść, miałby przyjść z powodu grzeszności człowieka. Niekiedy naiwnie próbowano go opóźnić bądź zmienić jego ewentualne niszczące skutki. Na przykład w X wieku Europa chrześcijańska, świadoma symbolicznej daty tysiąca lat od narodzin Pana, podjęła pokutę i w wielu miejscach zaczęto wznosić kościoły i opactwa na skalę wówczas niespotykaną.
Ten lęk, strach, obawa przed końcem świata rozwijają się również poza kręgiem chrześcijańskim. Co jakiś czas dało się słyszeć o innych symbolicznych datach lub wydarzeniach kosmicznych, które by to zapowiadały. Tymczasem pokolenia przychodzą i odchodzą, a końca świata jak nie było, tak nie ma. Choć w każdym pokoleniu czyta się niniejszą Ewangelię.
Gdy jednak uważnie wczytamy się w wypowiedź Jezusa, to mówi On o końcu świata jak o kosmicznym dojrzewaniu tegoż świata do swego końca. Porównuje to wydarzenie do naturalnego i chcianego przez Boga rozwoju figowca: „Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato”. Zatem koniec świata będzie jedną z naturalnych rzeczy. Tak jak roślina się rozwija, wydaje owoce, z czasem więdnie i umiera, tak samo człowiek rodzi się, płodzi następne pokolenia i odchodzi; podobnie gwiazdy powstają, świecą i gasną wraz z całymi galaktykami; tak też będzie z całym światem, kosmosem, Universum. Zatem tak, jak powstaje, rodzi się i umiera świat nanoatomowy, taki sam proces końcowy spotka świat makrokosmiczny.
W tę naturalną konsekwencję tego świata wchodzi Bóg, zarówno ze swoim wcieleniem, jak i ze swoim powtórnym przyjściem. On poruszy tych, którzy żyją, i tych, którzy zdawało się, że umarli. Stąd koniec świata, choć z jednej strony wpisany jest w naturalny, astrofizyczny bieg wydarzeń całego kosmosu, z drugiej strony będzie również miejscem działania łaski Boga. Ci, którzy przyjmą Jego łaskę, ujrzą nowe niebo i nową ziemię (Ap 21,1). Czy ze skutkiem astrofizycznym? – tego nie wiem. W każdym razie Święty Paweł uczy: „To, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność” (1 Kor 15,54). A Pan pociesza ludzkość słowami: „Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28).
o. Norbert Augustyn Lis OP