Nie chodzi o to, żeby uwierzyć w całkowite pozbycie się grzechu ze swojego życia. Raczej o to, by zrozumieć, że to nie grzeszność określa mnie jako człowieka wierzącego w Boga, ale Miłosierdzie, w które wierzę i któremu ufam.
Chodź, posłuchamy o Miłosierdziu – razem, bez zbędnych słów i pojęć. Wszystko zostało już powiedziane – pozostały ostatnie trzy słowa. Najczęściej z języka polskiego przekładane na inne języki. Znane jako akt strzelisty najchętniej powtarzany przez katolików, i nie tylko przez nich. Wyrażające niewyrażalne, opisujące zarówno chwilowy stan euforii duchowej, jak i duchowej katorgi. Czy można dosadniej wyznać wiarę w bóstwo Syna Bożego? Czy można bardziej przekonująco wyznać Mu miłość? Nie można. Symfonię Miłosierdzia można komponować i grać na tysiąc różnych sposobów. Ale gdyby zabrakło w którymś z tych wykonań tego właśnie akordu, nie byłaby to już symfonia Miłosierdzia. Ten akord brzmi: „Jezu, ufam Tobie”.
Więcej:
https://www.gosc.pl/doc/9208791.Symfonie-Milosierdzia-mozna-komponowac-na-tysiac-sposobow