Ewangelia (Mt 10, 37-42)
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.
Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».
Słowo na niedzielę
(2 Krl 4,8-11.14-16a; Rz 6,3-4.8-11; Mt 10,37-42)
Jak ważna jest gościnność, wiedzieli już ludzie Biblii, a szczególnie znani z niej stali się chrześcijanie. Gościnność nie jest zwyczajnym zaspokojeniem potrzeb głodnego czy podróżnego. Ona jest budowaniem wspólnych więzi w sposób bezinteresowny. W Starym Testamencie znajdujemy fragmenty o gościnności względem ludzi spoza ludu Bożego wybrania, ale głównie zachęta do gościnności dotyczyła „swoich”. Chrześcijanie natomiast, według nauki Jezusa, w każdym człowieku mieli dostrzec bliźniego, gdyż Chrystus utożsamił się z każdym.
Elizeusz daje się ugościć przez bogatą kobietę i jej męża. Są otwarci ze względu na to, że Elizeusz jest mężem Bożym. Mają przekonanie, że przyjmując go pod swój dach przyjmują Boże błogosławieństwo. Prorok nie okazuje wdzięczności, choć chętnie kilkukrotnie korzysta z ich uprzejmości. Przez to daje im być życzliwymi. Dar nie domaga się odwdzięczenia, inaczej przestałby być życzliwością, a stałby się transakcją. Dopiero własna inicjatywa Elizeusza czyni drugi uczynek miłosierdzia. W ten sposób, nie domagając się niczego od siebie, małżeństwo i prorok wzajemnie okazali sobie gościnność. Pośrodku zaś był sam Bóg.
Psalm wskazuje na Bożą obecność. Wystarczy się w niej tylko znaleźć, a już wstępuje w człowieka radość i pełnia szczęścia. Autor czuje, że Bóg jest osobą (może tak tego nie nazywa), że widzi, troszczy się i udziela opieki.
Święty Paweł wyjaśnia Rzymianom jakim skarbem jest życie w Chrystusie. Wejście w życie Boga jest możliwe tylko przez Syna Bożego, przez chrzest zanurzający w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Zatem życie chrześcijańskie owocuje zamieszkaniem w Bogu. Oto prawdziwa gościna, względem której nie ma żadnej możliwości odwdzięczenia się – to dar łaski.
W świetle Ewangelii widzimy, że przeciwieństwem gościny jest skąpstwo i egoizm. Tacy ludzie kochają wyłącznie siebie i nie widzą ile miłości może dać im relacja z drugim człowiekiem.
Gościnność łączy się z dawaniem, z udzielaniem ze swego. Sam ten proces jest już nagrodą i daje szczęście. Niestety przekonać się o tym można dopiero po fakcie. Przedtem, kiedy pojawia się kalkulacja i zastanawianie się czy warto, gościnność po prostu wydaje się nie opłacać.
Brak gościnności skutkuje szkodą na duszy, gdyż człowiek uczy się samowystarczalności, co jest zawsze zgubne. Ta cecha może dotknąć także relacji z Bogiem, co ostatecznie odcina człowieka od Jego darmowej miłości.
Dlatego Jezus kontynuuje zachęcając do przyjmowania się i dzielenia: Nim, prorokiem, sprawiedliwym, kubkiem wody z bliźnim. Dzięki gościnności między ludźmi płynie miłość.
ks. Krystian Wilczyński