Jakie jest główne przesłanie papieskiej adhortacji poświęconej św. Teresie od Dzieciątka Jezus? Może takie, że do nieba dostaniemy się nie naszą siłą, ale dzięki łasce, i że mamy być bardziej mistykami niż ascetami.
Po co w czasach, kiedy łódź Kościoła miota się na wzburzonych falach relatywizmu, zderza się z wojną światową w kawałkach i niebywałą w dziejach wędrówką ludów, przypominać prostą, młodą karmelitankę, która swoje życie spędziła zamknięta za kratami klauzury? W jaki sposób może pomóc zewnętrznie mało skomplikowane życie słabej, chorej zakonnicy z prowincji Francji w rozwiązaniu wielkich wątpliwości, wobec których staje dzisiejszy Kościół? A jednak papież Franciszek znów wskazał na św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. Nie on pierwszy. Już Pius X, krótko po śmierci Teresy, zrozumiał, że zostanie ona „największą świętą czasów współczesnych”. A potem inni: Pius XI, Pius XII, Paweł VI, Jan Paweł II czy ostatnio Benedykt XVI – każdy z nich dodawał tej świętej jakiś nowy patronat i nową misję. Trudno zapomnieć 1997 r., kiedy to Jan Paweł II podczas Światowych Dni Młodzieży w Paryżu ogłosił św. Teresę doktorem Kościoła. Różni następcy św. Piotra, różne czasy Kościoła, a Tereska i jej duchowa droga ciągle są aktualne i potrzebne.
Więcej:
www.niedziela.pl