Było to osiemset lat temu. Franciszek z Asyżu celebrował wraz z braćmi Boże Narodzenie w Greccio z pierwszą stajenką w tle.
Jego pomysłowość granic nie znała, nie przypuszczał jednak, że ten moment aż tak mocno zapisze się w katolickich tradycjach. Wcielone Słowo należało, jak uważał, uczcić z pomocą naturalnego bodźca, którym było odzwierciedlenie okoliczności, w których przyszło Ono na świat. Do dziś w naszych kościołach w okresie Bożego Narodzenia towarzyszą nam postaci Jezusa, Maryi i Józefa, w mniejszym czy większym stopniu otoczonych przez pasterzy, Mędrców ze Wschodu, anioły, woła i osła, i czego tam jeszcze wyobraźnia nam nie podsunie.
Więcej:
www.gosc.pl/