MEDYTACJA NAD SŁOWEM
W Niedzielę Palmową Kościół wsłuchuje się z uwagą i w zadumie w długie opowiadanie o Męce Pańskiej, odczytywane w jednej z wersji Ewangelistów synoptycznych, czyli Mateusza, Marka lub Łukasza. W tym roku roku jest to wersja Markowa.
Po kolei przesuwają się przed naszymi oczyma ostatnie sceny poprzedzające śmierć Jezusa.
Najpierw jest to namaszczenie w Betanii drogocennym olejkiem, wartym 300 denarów, czyli 300 dni pracy robotnika niewykwalifikowanego, co wywołuje oburzenie Judasza, a co Jezus zinterpretował jako zgodne z tradycją przygotowanie do Jego pogrzebu.
Następnie jest krótki opis zdrady Judasza, postanawiającego za 30 srebrników, czyli 120 denarów – wyznaczona Prawem Mojżeszowym cena za niewolnika (Wj 21,32) – wydać swego Mistrza w ręce arcykapłanów.
Potem widzimy człowieka niosącego dzban wody na głowie (zupełnie wyjątkowa sytuacja: była to przecież funkcja kobiet!), który dla uczniów Jezusa staje się znakiem rozpoznawczym, doprowadzającym do miejsca, gdzie należy przygotować Paschę.
W trakcie samej Paschy Jezus informuje uczniów o dramacie zbliżającej się zdrady: dokona jej bowiem ten, który należy do grona Dwunastu i który z Jezusem „rękę zanurza w misie”, czyli jest dopuszczony do najbliższej wspólnoty jak przyjaciel i brat.
Po opisie ustanowienia Eucharystii kolejny dramat: tym razem zapowiedź haniebnego zaparcia się Jezusa ze strony Piotra, pierwszego w gronie Apostołów.
Potem modlitwa w Ogrójcu i stres agonii, i prośba do uczniów i do nas o „jedną godzinę czuwania” wraz z Nim w Jego bólu i trwodze konania.
Wreszcie pojmanie i „Judaszowy pocałunek”, który nie był bynajmniej znakiem przyjaźni i braterskiej życzliwości. Tu Marek Ewangelista wstawia dziwną informację o jakimś młodzieńcu, „odzianym w prześcieradło na gołym ciele”, który – pochwycony przez strażników świątynnych – pozostawił je w ich rękach i uciekł nago. Być może Marek wspomina tu samego siebie, tym bardziej, że ogród Getsemani należał przecież do jego matki.
Następnie wsłuchujemy się w paralelnie prowadzony opis: z jednej strony – przesłuchanie Jezusa przed Sanhedrynem i Jego odważne wyznanie, że jest „Synem Błogosławionego”, a z drugiej – trzykrotne wyparcie się przez Piotra wszelkiej znajomości z Nim; za trzecim razem uczynił to pod przysięgą.
Następnego dnia rano arcykapłani i uczeni w Piśmie prowadzą Jezusa przed Piłata, prokuratora rzymskiego, gdyż tylko on miał władzę wydawać wyroki śmierci w Palestynie w tamtym czasie. Pod wpływem ich intryg Piłat skazuje na śmierć Jezusa, prawdziwego „Syna Ojca”, a uwalnia im, na ich prośbę, Barabasza, buntownika i zabójcę, którego aramejskie imię oznacza – nomen omen – „syn ojca”…
Kolejne wydarzenia toczą się już bardzo szybko: najpierw wyszydzenie Jezusa przez żołnierzy rzymskich, kiedy dowiedzieli się, że jest rzekomo królem żydowskim; potem dźwiganie krzyża, w którym pomaga Jezusowi niejaki Szymon z Cyreny, „ojciec Aleksandra i Rufusa”, jak wyraźnie podkreśla to Marek (pisze bowiem swą Ewangelię w Rzymie, a tam właśnie mieszkał później Rufus, o czym dowiadujemy się z Listu św. Pawła do Rzymian, gdy w jego zakończeniu zamieszcza takie słowa: „Pozdrówcie wybranego w Panu Rufusa i jego matkę, która jest i moją matką”, 16,13).
Następnie ukrzyżowanie i powszechne wyszydzenie Jezusa na Golgocie. Marek zaznacza, iż podano Jezusowi do wypicia wino zaprawione mirrą celem złagodzenia bólu, lecz On go nie wypił: chciał umierać i cierpieć za nas w pełni świadomie, bez „znieczulenia” i udawania.
Jego śmierci na Golgocie towarzyszyło rozdarcie się zasłony świątynnej w Jerozolimie, oddzielającej Miejsce Najświętsze od reszty przybytku. Symbolicznie oznacza to, iż odtąd, od momentu ekspiacyjnej śmierci Jezusa za nasze grzechy i pojednania ludzkości z Bogiem, nie będzie już niczego, co mogłoby nas kiedykolwiek oddzielać od Niego.
Urzędowym obserwatorem ukrzyżowania i śmierci Jezusa jest oficer rzymski i to on składa piękne świadectwo swej wiary: „Istotnie, człowiek ten był Synem Boga!” Jest to zapewne też i ukłon Marka w stronę wspólnoty rzymskiej, dla której potrzeb pisał tę Ewangelię.
Naocznymi świadkami wszystkich dotychczasowych wydarzeń oraz pośpiesznego pogrzebania Jezusa w ogrodzie z racji na zbliżający się szabat, były też kobiety: z punktu widzenia judaizmu – świadek bezwartościowy. Jego uczniowie jednak już dawno uciekli…
ks. Wojciech Michniewicz
Blog autora: anaideia2.blogspot.com
Rozważania na niedziele
MĘKA
W Niedzielę Palmową czyta się opis Męki Pańskiej. Wsłuchując się w ten opis, zauważamy, że Męka Jezusa to nie wielki zbieg tragicznych okoliczności. To droga wybrana przez Jezusa z miłości do nas, na której wypełnia się Słowo Boże i wola Ojca. Najważniejsze momenty to zdrada ucznia, pojmanie, niesprawiedliwy sąd nad Jezusem, Jego skazanie, wyszydzenie, znieważenie, dźwiganie krzyża, ukrzyżowanie, w końcu śmierć. To właśnie wierność w głoszeniu Słowa Bożego sprowadziła na Jezusa cierpienie, poniżenie i niesprawiedliwość.
Kulminacyjnym momentem Męki Jezusa była Jego Śmierć. Charakterystyczne jest to, że Jezus umarł na krzyżu o godzinie dziewiątej, czyli piętnastej według naszej rachuby czasu. Jest to godzina, gdy w świątyni ofiarowywano baranki paschalne. Jezus, jak baranek paschalny, swoją ofiarą z życia uwolnił świat od konsekwencji grzechu pierworodnego. Śmierć Jezusa stała się jednocześnie najpełniejszym objawieniem tego, kim jest Jezus. Pogański setnik wyznaje: „Istotnie ten człowiek był Synem Bożym”. W tym momencie zaczyna dziać się „nowe”. Wraz z rozdartą zasłoną w świątyni wszyscy ludzie, każdy człowiek, zyskują dostęp do Boga. Chrystus staje się najdoskonalszą ofiarą i nową świątynią. Znika przepaść oddzielająca człowieka od Boga. Światu wydaje się, że wraz ze złożeniem ciała Jezusa w grobie skończyła się Jego historia.
To jednak nie koniec. Zaciągnięty na grób kamień zapowiada dalszy ciąg historii, która na nowo rozpocznie się w poranek Zmartwychwstania. Życie nie może pozostać w grobie.
ks. Zbigniew Snarski