Kto sam sobą kieruje, ten pobłądzi – nie ma innej możliwości.
Było lato 1934 roku. Faustynie pokazał się anioł. „Głupstwo piszesz i narażasz tylko siebie i innych na wielkie przykrości. Cóż ty masz z tego miłosierdzia? Po co czas tracisz na pisanie jakichś urojeń? Spal to wszystko, a będziesz spokojniejsza i szczęśliwsza!” – nalegał duch.
Więcej:
https://www.gosc.pl/doc/6823756.O-gdybym-wczesniej-miala-kierownika