Ewangelia (Mk 1, 40-45)
Uzdrowienie trędowatego
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
SŁOWO NA NIEDZIELĘ
CHOROBA JEST DO TEGO, BY ZAPRAGNĄĆ DOBRA
Czytania: Kpł 13, 1-2. 45-46; 1 Kor 10, 31 – 11, 1; Mk 1, 40-45
Pierwotne i głębokie pragnienie człowieka: Dobro
Uważne, refleksyjne obserwowanie przez człowieka otaczającego go środowiska naturalnego jest źródłem pożytecznej wiedzy zarówno dla jego istnienia, jak istnienia świata i ludzkości jako pewnej całości. Dla człowieka wierzącego w istnienie Stwórcy, otaczająca człowieka natura jest obrazem Istoty Duchowej, Stwórcy, Którym Bóg Jest, a to znaczy, że jest też obrazem wartości duchowych i wymiaru duchowego. Wszystko w otoczeniu naturalnym człowieka i jego samego w nim, jest ze sobą zespolone. Wszystko, co stanowi otoczenie naturalne człowieka jest współistniejące, działające dla dobra własnego i dobra wspólnego. Dobrem tym jest zachowywanie istnienia oraz i spełnianie się w nim do granic, wyznaczonych jego naturalnymi funkcjami. A każda funkcja, wypełniana przez to, co współtworzy to, co nazywamy otoczeniem naturalnym, prowadzi z natury do dobra. Stąd, istnienie wszystkiego jest pożyteczne i to bez względu na aktualną fazę istnienia. Bo, nawet przestając stanowić część świata ożywionego jest pożyteczne dla zachowania istnienia innych istnień. Środowisko naturalne, o ile jego podporządkowaniu Dobru nic nie przeszkodzi, będzie funkcjonowało dla dobra. W ten świat, dla którego określenia najbardziej naturalne to piękno i harmonia, a razem dobro, może się wkraść to, co naruszyć może jego piękno i harmonię. Znamy to jako prawidłowość zarówno z osobistego doświadczenia czy z opisu doświadczeń ludzkości: otoczenie naturalne człowieka, poddane wcześniej ingerencji na tyle silnej, że niszczone jest Dobro jako zasada jego funkcjonowania, o ile ta ingerencja ustanie, wyznacza sobie nowy punkt równowagi. Dochodzenie do niego sprawia, że otoczenie naturalne, poprzez kolejne punkty równowagi w drodze do pierwotnego Dobra, powraca do pełni istnienia. W człowieku jest również ta sama siła, a przynajmniej głębokie jej pragnienie. Jest to pragnienie Dobra i uzdrawiającej Jego siły.
Współodpowiedzialność za Dobro
Tak, jak patrzymy na naruszenie Dobra, jakiego znakiem jest piękno i harmonia w otoczeniu naturalnym, tak należy patrzeć na chorobę, a w szczególności śmiertelną i zaraźliwą, do jakiej odwołuje się niedzielne teksty biblijne. Istotą naruszenia Dobra nie są tego konsekwencje, ale powrót do równowagi, powrót do zdrowia. Dlatego, choroba jednego człowieka winna uruchomić cały proces uzdrawiania i ochrony Dobra. O tym mów Księga Kapłańska w trzynastym rozdziale. Autor natchniony przedstawia tam całą typologię choroby trądu i do każdego jej rodzaju odnosi się bardzo uważnie. Istotą tego rozpoznania jest nie sama choroba. Istotą pozostaje zdrowie i rozpoznawanie oznak powrotu do zdrowia. Wbrew pozorom, tekst biblijny, referujący dziś do choroby trądu, nie koncentruje się na chorobie, ale na powrocie chorego do zdrowia.
Szczegółowe opisy biblijne, odnoszące się do choroby trądu, są wskazówkami dla Izraelitów i obowiązującym ich prawem. Izraelici żyjący w tamtym czasie, towarzyszący Mojżeszowi, wiedzieli, że całym Dobrem człowieka Jest Bóg. Bóg może każdego chorego przyprowadzić do zdrowia. Pamiętali tę prawdę dobrze, bo było to ich niedawne doświadczenie, kiedy wędrując do ziemi obiecanej, zachowywali swoje istnienie z pomocą Boga w obliczu zagrożenia śmiertelnym zakażeniem jadem węży. Bóg doprowadzał do zdrowia ukąszonego przez węża, ale też jednocześnie, na tę prawdę trzeba popatrzeć szerzej. Bo, człowiek w ten proces ozdrowienia musiał się zaangażować z całym przekonaniem i zaangażowaniem. To był warunek osiągnięcia dobra, istnienia i zdrowia, na jakim zależało człowiekowi. Dla swojego dobra, człowiek musiał uczynić dokładnie to, na co Bóg wskazywał. Naród Wybrany miał też świadomość tragicznego związku niewierności, wobec tego co Bóg mówił z manowcami, na jakie przez to wchodził. Bo to niewierność wskazaniom Boga sprawiła, że zamiast dotrzeć do ziemi obiecanej w dwa lata, podążali do niej czterdzieści lat. Niewierność Bogu skutkowała na dobrostan wszystkich.
Ze względu na siłę Dobra i Prawdę o Dobru, pierwszym z ogólnych wskazań, jakie można odczytać z pierwszego czytania niedzielnego jest to, że chory na trąd nie może przebywać ze zdrowymi. A to oznacza również, że zdrowi nie mogą przebywać z zarażonymi trądem. Jakkolwiek, co również można wyinterpretować z tego krótkiego tekstu, zaczerpniętym z Księgi Kapłańskiej, zdrowi nie mogą porzucać chorych, mają pozostać nadal tą samą wspólnotą. Chorzy mają mieszkać na obrzeżach obozowiska wędrującego Narodu Wybranego, a to dlatego, że zdrowi mają zadbać o zachowanie istnienia chorych i ich powrót do zdrowia. A kiedy powrócą do zdrowia, mają być przyjęci do wspólnoty na pełnych prawach. Takie było zobowiązanie Izraelitów i dlatego chorzy na trąd nie byli porzucani na pustyni. Mogli mieszkać wraz, choć nie razem ze zdrowymi i mogli podążać za Ludem Wybranym, wędrującym do ziemi obiecanej. To bardzo mądre rozwiązanie, a dzięki zastosowaniu się do niego, nikt z Izraela, pozostający w zdrowiu, nie został zwolniony z odpowiedzialności za żadne z istnień, bo one mają źródło w Bogu, Który Jest Życiem.
Choroba ducha zatruwa całego człowieka
Opis z Księgi Kapłańskiej, odnoszący się do choroby trądu, to wielka nauka dla osób wierzących, jak z miłością i odpowiedzialnością budować relacje z ludźmi. Może z podkreśleniem relacji z uważanymi za chorych w sensie duchowym, moralnym, bo chorobą w sensie duchowym, jest poddawanie się przez człowieka złu. A oznaką tego, że człowiek poddaje się złu, jest jego złe działanie, a to oznacza, że ta osoba i inni, którzy kontaktują się jakkolwiek z taką osobą, doświadczają złych owoców jej działania.
Nie jest trudno rozpoznać, czy ktoś działa dobrze i dla Dobra. Działający dla Dobra, to ten, z którego działania, jak w naturze, wszyscy czerpią pożytek. Inaczej jest, kiedy działa dla pozornego dobra. I zazwyczaj, choć w jednostkach miary, jaką jest pozór lub wprost fałsz, pozorne dobro, o jakie zabiega taka osoba jest tym większe, im większe tego koszty ponoszą inni. Człowiek działający dla Dobra postępuje na podobieństwo zdrowych Izraelitów – oni musieli zadbać nie tylko o swoje dobro, ale pamiętać i służyć Dobru całego Narodu, także chorych. Przenosząc to na wymiar duchowy, na życie wewnętrzne i religijne człowieka oznacza to, że wierzący w Boga, Który po pierwsze Jest Dobrem i po drugie stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo, zatem do Dobra, nie może dobrowolnie i bezrefleksyjnie obcować ze złem. Wierzący nie może nie rozróżniać zła i Dobra, bo sam stanie się chory w swoim duchu i cały człowiek będzie, jak nazywa to Księga Kapłańska, nieczysty, zatem chory.
Codzienna Prawdą o Dobru
Taki jest sens obu czytań niedzielnych, że człowiek wierzący nie może zatracić uważności na Dobro, co najmniej unikając zła. Ewangeliczne tak – tak i nie – nie, odnosi się właśnie do tej uważności na Dobro. Bo przyzwolenie na zło oznacza, że chory na duchu nie powróci do zdrowia, ale też to, że choroba duchowa przeniknie do życia tych, którzy pozwalają sobie na swobodny kontakt z chorym i jego chorobą. Zło, tak jak i Dobro, jest żywe i chce być dla żywych, których przekonuje do siebie. Bo zło jest co prawda duchowe, ale i osobowe. Tak budowane są dwa rozdzielne królestwa, jedynie pozornie równe. To przywraca pamięć do biblijnej historii pierworodnego człowieka, kiedy on uznał, że sam będzie decydował, co jest dobre, a co złe, także dla niego. W tym uznał siebie za równego Bogu, dając miejsce złu i wbrew intencjom własnym, zaprzeczając Prawdzie o Dobru, także własnym.
Paweł Apostoł, którego my, wierzący obdarzamy szacunkiem za jego przywiązanie do Jezusa, Który Jest żywym obrazem Dobra, daje w tekście listu do Koryntian prostą wskazówkę dla człowieka, jak dobrze wybierać, by jego życie było dobre. Apostoł mówi z dużym przekonaniem: Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. To jest proste wskazanie dla człowieka nowotestamentowego. Jest związane ze słowami Jezusa, Który powiedział o Sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. Dla naśladowcy to mocna motywacja, bowiem wybieranie Dobra jest codzienną, zwykłą drogą człowieka wierzącego. Takie, codzienne doświadczanie Dobra jest Prawdą o żywym spotkaniu Boga, Istoty duchowej z człowiekiem, przeżywającym swoje duchowe istnienie w ciele. Takie spotkanie, jedyne w swoim rodzaju, jest Życiem, którego człowiek pragnie w sposób naturalny, bo pragnie dla siebie prawdziwego Dobra. Kto tego doświadczył już, wie, że takie Życie jest Życiem, dającym odczuć spełnienie, którego nie ma poza Dobrem. Tam Jest Pokój.
Andrzej Roter